czwartek, 15 grudnia 2016

Czapka wełniana


Ja i wełna to głównie pamięć o gryzących swetrach i czapkach z lat 80/90 tych zeszłego wieku. Do dzisiaj na samo wspomnienie swędzi mnie głowa i kark i w ogóle... ma ktoś drapaczkę???
Do każdej wełny podchodzę z mega rezerwą, jak również do komentarzy typu jaka to dana wełna jest super i nie gryzie. 
Także kto zna ten wie ;)
Mam też hopla w temacie różu i fioletu, co zapewne stali bywalcy mogli nie raz o tym przeczytać. 
I dopadła mnie chęć posiadania wełny, tylko i wyłącznie ze względu na kolor. Myślę sobie, pewnie jest jak każda inna, choćby nie wiem co o niej pisali. Ale ten zestaw kolorów <3 kij, najwyżej będzie leżeć sobie na półce, może kiedyś zrobi za sukienkę czy sweterek jakiejś lali, misi czy innego mojego stworka.
No i się wspaniale rozczarowałam tą miękkością i brakiem pożerających mnię kłów ;)
https://kamart.net/pl/p/-Lanwloczkag-Jawoll-Magic-kol.-050/3907


Czapkę miałam zrobić dla siebie, no ale, że mam córeczkę to wiecie jak to się zwykle kończy ;)
Na czapkę zużyłam 1/3 motka (może mniej, tu pojawia się stanowczy argument by zakupić sobie sprawną wagę kuchenną) także spokojnie starczy jeszcze na czapkę dla mnie. 





2 komentarze: